piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 2

-Jai Brooks?-zapytałam. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, to przecież nie mógł być on.  Tamten Brooks był gruby i prześladowany przez innych. Ten na takiego nie wyglądał. Może to po prostu zbieżność nazwisk.
-Caroline? Hej!-z zamyślenia wyrwał mnie Jai. No tak, przecież on wciąż tu stoi.
-Tak, tak, słyszę. Po prostu zamyśliłam się. A teraz muszę już spadać, bo mam lekcję. Pa.- pożegnałam chłopaka oddalając się w stronę sali lekcyjnej.
-Cześć, Caroline.-usłyszałam jeszcze za sobą, ale już się nie odwróciłam. Świadomość, że właśnie rozmawiałam z kimś kogo kiedyś prześladowałam była straszna.
***
Do domu dotarłam pieszo późnym popołudniem. Potrzebowałam się przejść żeby jakoś ochłonąć. Zaraz po wejściu wzięłam się za przeglądanie albumu szkolnego. Były tam zdjęcia i krótkie informacje o wszystkich uczniach uczęszczających do szkoły wraz ze mną kiedy jeszcze mieszkałam w Melbourne.
Wiedziałam, że w środku muszą być też Brooks'owie. Przerzucałam kartki, próbując odnaleźć interesujące mnie osoby. Chciałam wiedzieć czy wśród tamtych Brooks'ów był jakiś Jai. Wciąż jednak miałam nadzieję, że ten Jai i tamten gruby, prześladowany przeze mnie dzieciak to dwie, zupełnie inne osoby.
Trochę czasu upłynęło nim znalazłam ich w albumie. Trzech braci. Prześladowanych przez innych. Prześladowanych przeze mnie. Jai, Luke, Beau. Wreszcie poznałamich imiona. Wcześniej zwracałam się do nich wyłącznie obraźliwymi słowami lub po prostu Brooks. ,,Jai, Jai, Jai" huczało mi w głowie, teraz byłam już prawie pewna, że to on. Z albumu wynikało też, że ma brata bliźniaka Luke'a. Zaskoczyło mnie tylko to jak udało im się tak bardzo schudnąć, tak bardzo się zmienić. Ale to było możliwe. Za to mnie teraz, po tylu latach dopadły wyrzuty sumienia za te wszystkie prześladowania. Kiedyś to była dla mnie zwyczajna rzecz. Potrafiłam znęcać się nad słabszymi z zimną krwią. Dopiero potem, kiedy rodzice się rozwiedli zaczęłam się zmieniać. Nigdy do końca nie uwierzyłam, że to, że rodzice się rozstali jest prawdą. Zawsze gdzieś w głębi duszy wierzyłam, że kiedyś znowu będziemy taką rodziną jak dawniej. Niestety życie nie pozostawiło mi złudzeń i prawda była taka, że ja mieszkam z mamą tu, w Melbourne, a tata jest z nową rodziną w Azji. Nie powinnam się tym wszystkim przejmować. Liczy się to, co jest teraz.
Z tą myślą zabrałam torbę i ruszyłam na miasto. Na stole w kuchni zostawiłam karteczkę z informacją gdzie jestem, żeby mama się nie martwiła. Na dworze było parno, ale w tym mieście taka pogoda to codzienność. Niestety, prawie czterdziestostopniowy upał sprawił, że po dwóch godzinach spacerowania między uliczkami byłam już padnięta i chciałam czym prędzej wrócić do domu. Ale kiedy tylko przekroczyłam próg, do moich uszu dobiegły odgłosy rozmowy dochodzące z salonu. Okazało się, że przy stole siedzi mama i rozmawia z jakąś kobietą. Nie znałam jej, ale rozmawiały jakby znały się od dawna. Teraz i mi jej głos wydał mi się znajomy.
-O, a to jest właśnie Caroline.-kiedy tylko mama mnie zobaczyła, wstała i wskazała ręką w moją stronę.
-Cześć Caroline, pamiętasz mnie może? Nie?- zapytała, wyłapując pytające spojrzenie z mojej strony.-Hazel. Jestem Hazel Wright. W dzieciństwie często spędzałaś czas z moją córką, Jenną. Kiedy dowiedziałam się, że wrociłyście, postanowiłam do was wpaść.
Przypomniałam sobie panią Wright, mamę Jenny, mojej przyjaciółki ze szkoły. Potem kontakt jakoś nam się urwał. Lubiłam Jenne i zawsze mogłam fajnie spędzić z nią czas, bo miała tysiąc pomysłów na minutę. Ale to też z nią najbardziej prześladowałam Brooks'ów. Pamiętam jak raz czekałyśmy na nich pod szkołą, a kiedy wyszli zaczęłyśmy im dokuczać. Wtedy jeden z nich spojrzał w naszą stronę i powiedział te kilka słów, które pamiętam do tej pory ,,To nie my jesteśmy słabi, ale wy, przez to, że nas prześladujecie.". Zamarłyśmy. Takie słowa z ust grubasa. Teraz myślę, że to musiał powiedzieć Jai, bo kiedy oddalili się od nas, usłyszałam jeszcze tylko ,,Nie musiałeś tego mówić Jai, oni i tak nie przestaną.". To był jedyny raz kiedy poczułam się źle, dokuczając chłopcom.
Później jeszcze chwilę porozmawiałam z Hazel. Jenna chodziła do tej samej szkoły co ja i było pewne, że jutro się spotkamy. Z jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej wiedziałam, że to znaczy poznanie przez Jai'a mojego prawdziwego ,,ja". Jenny przecież nie mogli zapomnieć. Nie po tym co im zrobiła.
***
Następnego dnia moje przypuszczenia sprawdziły. Już po wejściu na plac przed szkołą, podbiegła do mnie jakaś dziewczyna. Była niska i szczupła, miała rude włosy i charakterystyczny dla Jenny uśmiech.
-Caroline?-zapytała, a ja potwierdziłam skinieniem głowy. Z jej gardła wydobył się pisk radości, a kilka osób spojrzało na nas z politowaniem.-Ale dawno cię nie widziałam! Ale super, że wreszcie się spotkałyśmy.-dziewczyna gadała jak najęta.
-Tak, ja też się cieszę. Nie widziałyśmy się przez tyle lat.-uśmiechnęłam się. Ruda pociągnęła mnie w stronę budynku.
-Gdzie w tym czasie mieszkałaś? Słyszałam, że w Hiszpanii, w cudownym Madrycie. Jeej, jak ja chciałabym tam mieszkać. Mama mówiła, że strasznie urosłaś. Ale nie dziw się, ostatni raz widziała cię jak miałaś może z dziesięć lat. Ja niestety zaraz muszę lecieć, bo mam biologie, a Ty?
-Ja mam angielski, więc chyba sobie nie pogadamy.-odpowiedziałam.
-Pff, pogadamy po szkole. Musimy nadrobić tyle lat. Przecież kiedyś byłyśmy prawdziwymi BFF.-zaśmiała się.-Ciao.
Już jej nie było. Zabrałam więc książki z mojej szafki i poszłam na angielski.
Przez kilka następnych godzin nie widziałam się z Jenną. Zresztą, trudno sie dziwić. Szkoła jest ogromna, a my miałyśmy zajęcia w dwóch różnych skrzydłach. Niestety, tego dnia nie dane mi było zobaczyć również Jai'a. Mieliśmy razem fizykę, o czym dowiedziałam się podczas sprawdzania obecności na samym początku. Chłopaka dziś nie było w szkole, ale może to i dobrze.
***
Po zajęciach wyszłam jak codzień przed szkołę. Tam czekała na mnie Jenna.
-I jak ci się podoba w twojej nowej szkole?-zagadnęła.
-Jest okej, choć nauczyciele dają w kość.
-Taa.-zaśmiała się.-Ale jeżeli chcesz to mogę ci zdradzić kilka rad jak z nimi postępować. Uważaj na panią Lorence, lubi odpytywać nowych. Thomson lubi aktywnych, a pani Simpson jest starsza, ale szczególnie niebezpieczna. Wystarczy podpaść jej raz, aby już zawsze mieć u niej przechlapane. Wiem, co mówię.-zaśmiała się.
-Podpadłaś jej?
-Zgadłaś. Od tej pory mnie nie lubi i na jej lekcjach muszę uważać. Wiesz co? Chodźmy na zakupy do mojego ulubionego butiku! Dzisiaj mają bajeczne obniżki, więc na pewno znajdziemy coś dla siebie.
-Myślisz? Właściwe to całkiem dawno nie byłam na zakupach.-przyznałam.
-No widzisz. A ten sklep to jedyne miejsce w Melbourne gdzie można znaleźć tak cudne buty!-ekscytowała się.
Jak okazało się kilka godzin później, jej zachwyt był prawdziwy. Kupiłam parę czarnych szpilek, miętowe baletki i parę fioletowych trampek. Tak obładowane wracałyśmy do domów. Jak się dowiedziałam, po moim wyjeździe niewiele się zmieniło w życiu Jenny. O Brooks'ów nie pytałam, nie chcąc psuć sobie radości z udanych zakupów. Bardzo cieszyłam się, mogąc po tylu latach pogadać ze starą przyjaciółką. Czas mijał nam szybko i już po chwili byłyśmy w miejscu, w którym każda ruszała w stronę swojego domu.
-To cześć, Caro. Fajnie było. Jak wrócę to znowu idziemy na Wielkie Zakupy!
-Jak wrócisz? Jedziesz gdzieś?-zaśmiałam się.
-Czekaj, nie mówiłam ci? No tak, pewnie wyleciało mi z głowy. Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, na specjalne warsztaty fotograficzne dla najlepszych, młodych fotografów z naszego miasta. Walczyłam o to kilka miesięcy, bo jak już wspominałam, kocham fotografować. Ale nie przejmuj się, dwa tygodnie szybko miną.
-Jakoś przeżyję. To pa.-pożegnałam się.
W głębi duszy trochę się cieszyłam. Nie będzie Jenny to i Jai nie dowie się, że to ja jestem jego dawną prześladowczynią. A przynajmniej na razie to wciąż pozostanie tajemnicą. To, że mnie nie pamięta było mi bardzo na rękę, zwłaszcza, że postanowiłam w najbliższym czasie lepiej poznać nowe ,,ja" mojej dawnej ofiary.

11 komentarzy:

  1. cudowny! :)
    nie mogę się doczekać następnych rozdziałów !
    Ciekawe jak zareagują chłopcy na to że to ona była ich prześladowczynią :o
    Kocham twój styl pisania można się wczuć w czytanie :) x
    @HeartToHeart_69

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Coś czuje,że Jai i tak się dowie o tym,iż Caro była jego prześladowcą...Czekam na nn.Pozdrawiam B xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, nie mogę się doczekac następnego :)
    @hazzchild

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na następny rozdział! <3
    @beauty_frog

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *,*
    Z niecierpliwością czekam na nn xx
    @Aj_Loff_Dimples

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, zapowiada się niesamowicie! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. gfsfrvd <3
    świetny!!
    Już nie mogę doczekać się następnego xo

    OdpowiedzUsuń
  8. już nie mogę się doczekać następnego! świetny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny <3 Nie mogę się doczekac następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  10. super ciekawe co będzie w następnym

    OdpowiedzUsuń